MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wypadek samolotu w Krośnie bada ekspert PKBWL. Są wstępne ustalenia przyczyny zdarzenia

Ewa Gorczyca
Ewa Gorczyca
Ewa Gorczyca
Wstępne oględziny rozbitego samolotu i rozmowa z pilotem – takie były pierwsze działania eksperta Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, który wyjaśnia, dlaczego maszyna spadła na ziemię wkrótce po starcie z krośnieńskiego lotniska.

Do zdarzenia doszło w ub. niedzielę rano. Ultralekki samolot spadł na prywatną posesję. Uszkodził ogrodzenie, garaż i zaparkowany przy nim samochód. Pilot został ranny, ale obrażenia, które odniósł, nie było poważne. Opuścił maszynę o własnych siłach.

- Z relacji pilota wynika, że silnik zaczął tracić moc - mówi Jacek Bogatko, ekspert PKBWL, badający przyczynę wypadku. - Teraz trzeba sprawdzić, co było tego powodem.

Lot trwał bardzo krótko, zaledwie kilkadziesiąt sekund. Maszyna nie przeleciała więcej niż kilometr.

- Pilot wkrótce po starcie, jeszcze w trakcie wznoszenia się, zorientował się, że silnik nie pracuje tak, jak powinien. Przymierzył się do awaryjnego lądowania na łące pomiędzy zabudowaniami po drugiej stronie drogi, biegnącej wzdłuż lotniska. Niestety, ta próba się nie udała, bo samolot zahaczył skrzydłem o latarnię

- opisuje Jacek Bogatko.

Samolot należy do prywatnego właściciela, mieszkańca Krosna. Ale to nie właściciel, ale doświadczony pilot siedział za jego sterami. Miał przetestować maszynę po zamontowaniu nowego silnika.

To ultralekki samolot, zarejestrowany w kategorii samolotów do 600 kilogramów. Nie była to seryjna produkcja.

- Większość samolotów ultralekkich jest składana przez właścicieli z zestawów. Tak też było w tym przypadku - mówi Jacek Bogatko. I dodaje, że samolot był sprawny, dokumentacja była w porządku, miał ważne przeglądy.

Ekspert na miejscu wstępnie obejrzał samolot, maszyna została zabezpieczona do szczegółowych badań, przede wszystkim silnika. W tym tygodniu przedstawiciel PKBWL jeszcze raz przyjedzie do Krosna, by kontynuować swoją pracę.

Ultralekkie samoloty nie mają certyfikowanych silników

- Musimy potwierdzić, czy rzeczywiście doszło do awarii silnika i dlaczego - mówi Jacek Bogatko. I dodaje, że silniki zakładane do ultralekkich samolotów nie wymagają certyfikacji. - Nie ma gwarancji, że będą cały czas pracować bez zarzutu. W związku z tym trzeba latać tak, żeby w każdej chwili można było wylądować. Bo z założenia one w każdej chwili mogą odmówić posłuszeństwa - tłumaczy.

Szczęście, umiejętności ale też konstrukcja samolotu zdecydowały o tym, że pilot z wypadku wyszedł z niewielkimi obrażeniami.

- Samolot jest drewniany, konstrukcja przyjęła większość energii uderzenia. Gdyby to był samolot z laminatu czy metalu. Skutki dla pilota byłyby poważniejsze - mówi Jacek Bogatko.


ZOBACZ TEŻ: Chmielnik Zdrój po powodzi przerwał produkcję i liczy straty

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krosno.naszemiasto.pl Nasze Miasto