Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bieszczady: podwieszane baseny i inne wodne atrakcje. To wszystko znajdziemy w Polańczyku [ZDJĘCIA]

Beata Terczyńska
Daniel Wojtas: W Białce Tatrzańskiej, mocząc się w basenach termalnych, można upajać się widokiem Tatr, a tu z jeziora będziemy rozkoszowali się zielonymi wzgórzami
Daniel Wojtas: W Białce Tatrzańskiej, mocząc się w basenach termalnych, można upajać się widokiem Tatr, a tu z jeziora będziemy rozkoszowali się zielonymi wzgórzami krzysztof kapica
W Polańczyku powstała ekomarina z dwoma podwieszanymi basenami, przycumowanymi nowoczesnymi łodziami, katamaranami, motorówkami.

- Tak naprawdę taki powinien być standard - mówi Daniel Wojtas, współwłaściciel Hotelu Skalny SPA, twórca Krainy Wilka, żeglarz, który marzył o przystani z prawdziwego zdarzenia, jakie widywał w świecie.

Ekomarina na Cyplu Polańczyk już prawie gotowa.

Ekomarina na Cyplu Polańczyk już prawie gotowa [ZDJĘCIA]

Gdy przyjeżdżamy do Polańczyka, gdzie w pobliżu WOPR-u, niedaleko fiordu Nelsona, naprzeciw tzw. Cypla Ciotki trwają jeszcze ostatnie prace kosmetyczne przy ekomarinie, buzia sama się uśmiecha i oczy cieszą, że wreszcie wskakujemy na wyższy, europejski poziom, znany już żeglarzom choćby na Mazurach.

Przed nami, tuż przy ścieżce spacerowej, dwa wykańczane budynki z oryginalnymi w formie dachami, przypominającymi żagle lub - jak kto woli - fale znad jeziora lub bieszczadzkie wzgórza. To kapitanat i restauracja. W dole alejki, nowe nasadzenia i zejścia nad dawniej zarośnięty brzeg, a teraz oczyszczony i zadbany. Na wodzie imponująco wygląda olbrzymi pomost z dwoma nieckami basenowymi, a w porcie przycumowane łódki.

Skąd pomysł na to miejsce?

- Mamy ze wspólnikiem hotel Skalny nad brzegiem Jeziora Solińskiego. Często docierały do nas informacje, że goście, zwłaszcza ci, którzy nie żeglują, szukają atrakcyjnych basenów, bo trochę obawiają się na miejscu chodzić z dziećmi nad wodę, z uwagi na dzikie brzegi i głębokość. Rozpytywali, podpytywali, gdzie by się tu wybrać. Niektórzy jeździli aż na słowackie kąpieliska. Inni do ośrodka w Czarnej. Później otworzyły się baseny w Lesku, ale latem turyści łaknęli pływalni pośród przyrody.

Daniel Wojtas chciał, by goście mieli taką możliwość w Polańczyku. Aby rodzice mogli w końcu spokojnie poleżeć na leżakach, wiedząc, że dzieciom nic nie grozi, że się nie utopią.

- Poza tym zastanawiałem się, po co mamy jeździć aż 1000 km nad morze, skoro mamy takie piękne jezioro w Bieszczadach i przy okazji taki wspaniały klimat. W wakacje ani zbyt upalnie, ani za zimno. Podróżując po świecie, miałem świadomość tego, jaki potencjał ma miejsce, z którym jestem związany od dziecka.

To nie wszystko. Potrzeba inwestycji związana była także z troską o ekologię.

- Kupiliśmy jacht „Wataha“. Niestety, nie było gdzie odsysać nieczystości, a wypuszczanie ich do jeziora, które jest zbiornikiem wody pitnej, absolutnie nie wchodziło w grę. Nie czułbym się dobrze, gdybym miał je tu zrzucać - tłumaczy. - W związku z tym postanowiliśmy, że zbudujemy pomost z systemami odbioru i segregacji odpadów. A później, że stworzymy bezpieczne miejsca dla kąpiących się i przystań żeglarską. Także z naciskiem na eko. Trafiliśmy na przyjazną postawę wójta Soliny, a także radnych, którzy jednogłośnie zagłosowali za długoletnią dzierżawą tego terenu dla nas.

PGE Energia Odnawialna wydzierżawiła inwestorowi pas wodny. Daniel Wojtas przygotował wizualizacje i napisał projekt do programu Polska Wschodnia. Pomysł nie tylko dostał dofinansowanie w wysokości ok. 5 mln zł, ale okazał się najlepszy w kraju. Co ciekawe, wyżej nawet oceniony od projektu „Wodny Świat” na Mazurach Roberta Lewandowskiego, który także dostał pieniądze. Wartość całej inwestycji to ok. 10 mln zł.

Pomosty na specjalnych pływakach

Przyglądamy się drewnianemu, imponującemu pomostowi. Jaką technologię tu zastosowano?

- Na tym zalewie występują duże wahania lustra wody. Rocznie to średnio przynajmniej 10 metrów. Raz woda idzie w górę, raz w dół. W dodatku brzegi są bardzo strome. W związku z tym wykorzystaliśmy najlepsze istniejące technologie do budowy tego typu pomostów - podkreśla Daniel Wojtas.

Wyjaśnia, że wykonane zostały one na pływakach siatko - betonowych, wypełnionych styrodurem. Każdy z takich pływaków, a jest ich tutaj 54, zapewnia 1,5 tony wyporności.

- Łatwo sobie pomnożyć i zobrazować, że jeśli na ten pomost wejdzie 50 albo 100 osób, to na pewno się on nie podtopi. Mało tego, stojąc teraz na nim, nie czuje pani, by falował. To dlatego, że te pływaki spięte są pod pokładem specjalną ocynkowaną ramą.

Co ciekawe, to pierwszy pomost na Jeziorze Solińskim, który został zrealizowany z pozwoleniem na budowę, ponieważ wykonane zostały tutaj sieci elektryczne i wodociągowe, które łączą go z lądem. Pokład został pokryty deskami ze świerka syberyjskiego.

- Taka deska jest wytrzymała, impregnowana ciśnieniowo - tłumaczy nasz rozmówca.

Ile tu jest metrów kwadratowych?

- Cała powierzchnia pomostu to 1000, z czego około 300 to brodzik i basen kąpielowy. Na plażę pewnie zostanie 400, bo reszta to komunikacja do portu żeglarskiego.

Brodzik ma kształt kwadratu, 9 na 9 metrów i trzy zejścia. Woda nie przekroczy tu dopuszczalnej głębokości 40 cm. Z kolei basen kąpielowy w kształcie prostokąta ma wymiary: 20 na 9 m i cztery zejścia. Jego głębokość to 110 cm. Wystarczy, by popływać.

- Planujemy postawić tu jeszcze żagle dające trochę cienia oraz ustawić dookoła leżaki: do siedzenia i rozkładane do plażowania. Powstanie też mały punkt gastronomiczny z lodami, goframi, napojami.

Ekomarina na Cyplu Polańczyk już prawie gotowa.

Ekomarina na Cyplu Polańczyk już prawie gotowa [ZDJĘCIA]

Wszystko to wygląda bardzo czysto, estetycznie, przestronnie, z gustem. Wyraziście niebieskie niecki jeszcze bardziej uwypuklają szmaragdowy odcień wody wokół, z odbijającymi się w niej drzewami.

- Woda w jeziorze jest bardzo czysta. Szczególnie o tej porze roku, przed sezonem turystycznym.

W Białce Tatrzańskiej, mocząc się w basenach termalnych, można upajać się widokiem Tatr, a tu z jeziora będziemy rozkoszowali się zielonymi wzgórzami, bezkresem wody i zaporą w oddali.

A jak z cenami?

- Według mnie będą umiarkowane, niewygórowane. Nie będziemy nimi straszyć. Nie jesteśmy nastawieni na wielki zysk, ale na to, by podnieść prestiż uzdrowiska i oczywiście naszego hotelu - zapowiada żeglarz.

Prace nad cennikiem jeszcze trwają, ale wkrótce będzie dostępny na stronie internetowej. Rodzinne wejście na baseny: 2 plus 1, bądź 2 plus 2, na cały dzień ma kosztować w granicach ok. 100 zł. Bądą też wejścia na godziny, podobnie jak na pływalniach.

Akurat trafiliśmy do Polańczyka, gdy woda jest bardzo wysoka.

- Ale gdy za kilka dni opadnie, zagospodarujemy także brzeg. Wysypiemy piasek i powstanie kolejna plaża. Nie zaśmiecimy tego miejsca światłem, ale w koronę drzew puścimy subtelne oświetlenie, które właśnie jest montowane. Zrobiliśmy także dojście do wody. Dogodny zjazd dla rodziców z wózkami, by nie musieli się z nimi mozolić po trawie, czy błocie - pokazuje nam teren ośrodka nasz przewodnik.

Po chaszczach, zaroślach, poprzewracanych drzewach i kupie śmieci w nadbrzeżu nie zostało ani śladu.

- Marina to coś więcej, niż pomost żeglarski, niż przystań. Dlatego tak bardzo zależało mi na budynku socjalnym, kapitanacie, miejscu na szkołę żeglarską - podkreśla Daniel Wojtas. - Chcemy tu szkolić dzieciaki na Optymistach. Już od 8 roku życia do 13. Rozmawiamy z prestiżową krakowską szkołą żeglarską.

Lada dzień wystartuje nabór. - W systemie wakacyjnym szkolenie potrwa od poniedziałku do piątku. Inna opcja to przywożenie dzieci co sobotę. Dążymy do tego, że powstanie pierwszy klub żeglarski. Mamy już nawet dla niego nazwę: Solina. Planujemy, by reprezentował nas na regatach na Mazurach, w Szczecinie, Gdańsku i oczywiście, by wygrywał.

Miłośnik Bieszczadów mówi, że różnie się szacuje, ale na jeziorze pływa od 700 do 1000 różnych jednostek, w tym jachty.

- Wiem, że mało która żona decyduje się na taki kilkudniowy rejs z mężem z uwagi na... brak odpowiednich warunków do higieny i zaplecza. Pomyśleliśmy i o tym. W budynku socjalno - administracyjnym będą toalety oraz prysznice.

Pstrąg, a może sandacz?

A po sąsiedzku postawiona została restauracja.

- Bardzo miło jest zabrać kogoś na pokład, przypłynąć do fajnego portu, pójść do tawerny na smaczną, świeżą rybę. Będziemy tu serwować przede wszystkim ryby słodkowodne. Głównie pstrąga, ale również sandacza i karpia na różne sposoby, ze szlaku kulinarnego Podkarpacia. Chcemy podawać także szczupaka i może smażone małe okonie? Mamy partnerów, którzy robią fishburgery z karpia. Na pewno znajdą się w menu naszej mariny. Myślimy też o makaronach, daniach z grilla.

Przystań żeglarska jest gotowa. Można wyczarterować sprzęt pływający. A ten jest imponujący. Przy kei stoją komfortowe jachty Maxusy 28 z wilczymi nazwami, jak np. Młody Wilk, Szary Wilk. Najszybsze w swojej klasie. Są łodzie motorowe Parker Bow Rider z napędem elektrycznym. Będą też kajaki 2 i 3 - osobowe. Poza tym katamarany - solemarany (model Coco) - w zasadzie pływające plaże. Lekki włoski desing, lodówka, bluetooth, więc można sobie puścić muzyczkę.

Są i cztery Dezety, łodzie wiosłowo - żaglowe, na których chcą robić regularne kursy.

- Możemy jak galernicy płynąć do Soliny, poznając przy tym tradycje, dać ludziom trochę wolnego czasu, a później wrócić na żaglach.

Dezety noszą nazwy wysiedlonych wsi, w miejscu których powstał zalew. Sanna, Horodek, Sokole i Zadział.

Tajemnice Soliny

Ambitnych pomysłów na wycieczki, ale od strony jeziora, żeglarzowi - pasjonatowi nie brak. Chce stworzyć szlaki, np. pustelników, czy leśnych stworów.

- Zdradzę, że za rok uruchamiamy aplikację o tajemnicach Soliny. Pokazującą teren przed zalaniem. Na każdej z naszych dużych łódek będzie można odczytać przez QR kody jak dawniej wyglądało dane miejsce.

Daniel Wojtas mówi, że próbował znaleźć w Polsce firmę, która stworzy system zarządzania mariną. Po to, aby żeglarz, który tu przypłynie, nie musiał biegać za bosmanem, by włączyć sobie prąd w słupku dystrybucyjnym, zalać wodę lub skorzystać z pompy do odsysania ścieków.

- Niestety, w Polsce nie ma takiej firmy, natomiast adaptowaliśmy rozwiązania stosowane na basenach kąpielowych. Taki elektroniczny system obsługi klienta. W tym przypadku żeglarza. Wszystko będzie robione zdalnie. Żeglarz zapłaci kartą i samoobsługowo skorzysta z tego, na co ma ochotę, czyli załaduje akumulator, napełni wodę do jachtu albo pójdzie wziąć prysznic.

Dodaje, że ważne jest jeszcze to, iż bardzo dużo jachtów, prawdopodobnie większość, na pokładach ma zamontowane toalety chemiczne. Nieduże, 10 - litrowe pojemniki, które opróżnia się do klatki ściekowej.

- Przy budynku socjalno - administracyjnym postawiliśmy taką małą zlewnię, do której będzie możliwy bezpłatny zrzut tych nieczystości. Szuflada się zamknie, spłucze woda, nie będzie żadnych nieprzyjemnych zapachów.

Daniel Wojtas urodził się w Bieszczadach, wychował w Lesku. - Moi rodzice pochodzą z Berezki, niedaleko Polańczyka. Miłość do żeglarstwa, pasję do turystyki zaszczepił we mnie ojciec. Pływaliśmy na żaglówkach, robiliśmy spływy pontonowe Sanem, jeździliśmy starymi autami terenowymi, chodziliśmy po górach, na rajdy. Wszystkie wagary spędzałem na jachcie.

Projekt Krainy Wilka

Już od początku studiów dorabiał sobie jako przewodnik górski, choć śmieje się, że był to czysty przypadek. - Później rozkręciliśmy 1-dniowe wyjazdy do Lwowa. Zaczęliśmy tworzyć projekt Krainy Wilka - agencji turystycznej obsługującej ruch turystyczny w Bieszczadach. Nadal mamy grupę przewodników, instruktorów. Organizujemy różne imprezy, gdzie ważna jest logistyka. Mamy też atrakcje fabularne, np. „Na szlaku Watahy“, robioną z Leszkiem Lichotą.

Wielkie otwarcie ekomariny - już 26 czerwca. Atrakcją z pewnością będzie koncert plenerowy na scenie na wodzie, którego będzie można posłuchać z łódki lub z brzegu jeziora, czy w sąsiednich kejach.

- Zagrają Poparzeni Kawą Trzy z doskonałą energią. Muzycy, w większości dziennikarze, obiecali, że kiedy już poznają klimat Soliny, to napiszą nam szantę, którą mam nadzieję później nucić będzie wielu żeglarzy. To wydarzenie nie będzie biletowane.

Pojawią się zaprzyjaźnieni z hotelem aktorzy z kultowego serialu HBO „Wataha“?

- Zaprosiłem m.in. Leszka Lichotę, Jarka Boberka, Bartka Topę. Obiecali, że będą, o ile oczywiście praca, zobowiązania zawodowe im na to pozwolą. Gwiazdy „Watahy“ zawsze chętnie przyjeżdżają w Bieszczady, kiedy tylko mają wolny czas, bo świetnie się u nas czują.

od 12 lat
Wideo

echodnia.euNowa fantastyczna atrakcja w Podziemnej Trasie Turystycznej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sanok.naszemiasto.pl Nasze Miasto