Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dramatyczna sytuacja w Bieszczadach. Zamknięte obiekty noclegowe i gastronomiczne

Sabina Tworek
Sabina Tworek
Od 2 listopada zamknięta jest część bieszczadzkich szlaków.
Od 2 listopada zamknięta jest część bieszczadzkich szlaków. Krzysztof Kapica
W Bieszczadach pandemia koronawirusa daje się we znaki szczególnie przedsiębiorcom, którzy z dnia na dzień musieli zawiesić prowadzoną działalność. Oferowana przez rząd pomoc, zdaniem wielu właścicieli firm jest niewystarczająca i nie pokryje poniesionych przez nich w tym roku ogromnych strat finansowych.

O ile w bieszczadzkich pensjonatach, hotelach i domkach już w sierpniu trudno było o wolne miejsca na święta i Sylwestra, tak teraz rezerwacje nagminnie są odwoływane. Nie pomogły atrakcyjne oferty wypoczynkowe skierowane do turystów, ponieważ tak naprawdę nie wiadomo, czy w grudniu dojdzie do odmrożenia wprowadzonych obostrzeń.

Przedsiębiorcy z Bieszczad zastanawiają się nad zwalnianiem pracowników. Co niektórzy skorzystają z wysłania ich na postojowe, z możliwości zwolnienia z trzymiesięcznego opłacania składek ZUS lub dofinansowania części wynagrodzenia. Dla innych aktualne restrykcje oznaczają całkowite zamknięcie firmy.

Daniel Wojtas, współwłaściciel Hotelu Skalny SPA w Polańczyku przyznaje, że najgorsza jest niepewność jutra.

– Ludzie przestali rezerwować oferty świąteczne i sylwestrowe, które cieszyły się ogromnym zainteresowaniem od kiedy wprowadzono w Polsce żółtą strefę. Nie da się obecnie planować biznesu, bo tak naprawdę nie wiadomo, co przyniesie nowy dzień. Dla nas decyzja rządu jest kolejnym obciążeniem, z którym musimy się zmierzyć w tym bardzo trudnym roku.

Polańczyk świeci pustkami

Nie tylko obiekty noclegowe walczą o przetrwanie. Trudna sytuacja panuje również w sanatoriach w Polańczyku, z których wyjechali kuracjusze. Zamarł handel uliczny, tylko miejscami, i to głównie w weekendy, widać spacerujących turystów.

Straty liczą także właściciele przystani wodnych, dla których miniony sezon był wyjątkowo dramatyczny. Jak przyznaje Artur Tworek, kapitan żeglugi śródlądowej w Polańczyku, do tej pory biznes napędzały głównie grupy zorganizowane, których w tym roku niestety nie było i już nie będzie.

W Bieszczadach uszczupliła się również oferta dla osób, które zamierzają wybrać się w góry.

– Od 2 listopada wyłączone są z ruchu turystycznego wszystkie szlaki w masywie Tarnicy, Szerokiego Wierchu, Halicza oraz Krzemienia – informuje Bieszczadzki Park Narodowy. – Na Bukowe Berdo można wejść od Widełek lub od Mucznego, jednak dalszą wędrówkę tym grzbietem, z uwagi na transport materiałów potrzebnych do remontów szlaków turystycznych, trzeba zakończyć przy skrzyżowaniu szlaków niebieskiego i żółtego.

Turyści nie odwiedzą także bieszczadzkich muzeów i ośrodków kulturalnych, które do niedawna tętniły życiem.

Co niektórzy, jak na przykład Janusz Demkowicz, właściciel Bieszczadzkiej Szkoły Rzemiosła w Uhercach Mineralnych, na jakiś czas zmieniają profil swojej działalności. Zamknięta dla odwiedzających placówka, zmusiła go do produkcji pamiątek, które liczy, że uda mu się sprzedać dopiero w nadchodzącym sezonie.


ZOBACZ TEŻ: Protest przedsiębiorców z branży gastronomicznej z Rzeszowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Dramatyczna sytuacja w Bieszczadach. Zamknięte obiekty noclegowe i gastronomiczne - Nowiny

Wróć na sanok.naszemiasto.pl Nasze Miasto