Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kontrowersyjne zimowe wejście na najwyższy szczyt Bieszczadów. Pomoc, wyczyn, czy głupota?

Wojciech Zatwarnicki
Wojciech Zatwarnicki
Fot. Facebook/Łuksz Szpunar.
Grupa turystów - morsów z Tarnobrzega, w sobotę weszła w szortach na Tarnicę, najwyższy szczyt Bieszczadów. Celem była zbiórka pieniędzy dla 2-letniej Glorii z Tarnobrzega, zmagającej się z rozszczepem kręgosłupa. Zachowanie morsów wzbudziło kontrowersje.
  • „Bezmyślność i głupota. Ile razy ubiegłej zimy GOPR musiał ściągać takich pomyleńców. A prawdziwe morsowanie nie na tym polega”.
  • „Żenada. Jaki to ma cel? Mamy to podziwiać? Śmiech na sali. Karykaturyzacja sportu”.

Wpisów o podobnej treści w mediach społecznościowych można znaleźć więcej. O komentarz do zajścia poprosiliśmy dyrekcję Bieszczadzkiego Parku Narodowego i ratowników GOPR.

- Taka działalność jest ekstremalnie nieodpowiedzialna. Zdarzały się już podobne przypadki. To zawsze może skończyć się źle. Natomiast wszelkiego rodzaju akcje, czy to charytatywne, czy sportowe zwyczajowo zgłasza się do nas. Jesteśmy współodpowiedzialni za bezpieczeństwo na naszym terenie. Jeżeli takie zgłoszenie wpłynie to wyznaczamy do tego osoby, które zabezpieczają wydarzenie. W tym wypadku nie otrzymaliśmy żadnego – powiedział dr Przemysław Wasiak, wicedyrektor BPN.

- Nie komentujemy takich rzeczy. Każdy jest kowalem swojego losu. Byliśmy już proszeni o rekomendacje takich wyczynów. Odmówiliśmy. Dodam jednak, że jeśli coś jest robione z głową, zabezpieczeniem, to wszystko jest dla ludzi – powiedział Jerzy Gadowski, ratownik dyżurny Bieszczadzkiej Grupy GOPR.

Jak się okazuje, wejście na Tarnicę w spodenkach to kolejna, po niedawnym biegu na trasie Tarnobrzeg - Góry Pieprzowe, forma promocji biegu charytatywnego "Yeti Run"- zimowego biegu w szortach wokół Jeziora Tarnobrzeskiego, który zaplanowano na 27 lutego. Cel to zbiórka pieniędzy na leczenie i rehabilitację 2-letniej Glorii Koper z Tarnobrzega, zmagającej się z rozszczepem kręgosłupa.

- Wejście na Tarnicę było zabezpieczone. W każdej chwili mogliśmy się wycofać. Towarzyszyły nam osoby ubrane, które w razie konieczności służyły pomocą. To była nasza druga wyprawa w góry. 15 stycznia weszliśmy na Śnieżkę. To, co zrobiliśmy było tzw. morsowaniem suchym. W marcu planujemy wejść na Kasprowy Wierch, – powiedział Łuksz Szpunar, współorganizator zbiórki i wejścia na Tarnicę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kontrowersyjne zimowe wejście na najwyższy szczyt Bieszczadów. Pomoc, wyczyn, czy głupota? - Nowiny

Wróć na sanok.naszemiasto.pl Nasze Miasto