Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malarstwo i tajemnice życia artysty Leona Getza

Dorota Mękarska
Fot. Dorota Mękarska
Do 8 maja czynna jest w Muzeum Historycznym w Sanoku wystawa malarstwa Leona Getza. W świat jego sztuki i tajemnic życia wprowadza nas dr Irina Gakh z Lwowskiej Narodowej Akademii Sztuki.

Leon Getz mieszkając w Sanoku wspiął się na wyżyny twórczości artystycznej. Dlaczego akurat Sanok tak zainspirował artystę?

- Leon Getz pokazał się w Sanoku jako wspaniały malarz i grafik. Nigdy później nie osiągnął takich wyżyn. W Sanoku inspirująca stała się dla niego przyroda, bogactwo kulturowe Sanoka, z jego przemieszaniem kulturowym, tradycjami, architekturą, zaułkami i ludźmi. To wszystko stało się natchnieniem dla Getza. Oddziaływała na niego atmosfera starego miasta i przepiękne okolice Sanoka.

Getz powiedział o Sanoku, że tu jest wszystko, co kocha. Czy miłość do Sanoka go zdeterminowała jako artystę?

- W okresie krakowskim Getz poświęcił się rysunkowi i grafice. Natomiast w Sanoku malował z natury, czego już później nie praktykował.

Jak wiemy Leon Getz musiał uciekać ze Lwowa, w którym się urodził. Związane to jest z bardzo tajemniczą historią, którą Pani poznała. Co to za historia?

- Getz podczas I wojny światowej mieszkał w domu Iwana Lewynskiego, bardzo znanego lwowskiego architekta i przemysłowca. W tym czas rosyjska żandarmeria była mocno zainteresowana dokumentami metropolity Szeptyckiego, który kontaktował się z ówczesnymi europejskimi elitami politycznymi. Dlatego metropolita zwrócił się do Lewynskiego, by w pałacu metropolitarnym wybudował mu tajny schowek, w którym mógłby ukrywać dokumenty. Getz akurat we Lwowie skończył szkołę przemysłową i miał murarski fach w ręku, więc architekt poprosił go, by to on wybudował skrytkę. Schowek został wymurowany, ale w pałacu metropolitarnym prawdopodobnie wśród służby był szpieg rosyjski, który doniósł o tym żandarmerii. Getz został wtedy po raz pierwszy aresztowany. Miał wówczas tylko 16 lat, szedł mu 17 rok życia.

Można powiedzieć, że był dzieckiem.

- Tak, żandarmeria przyjechała po niego i zabrała na przesłuchanie. Getz pisał potem we wspomnieniach, że nie zdradził informacji o skrytce i nic nie powiedział, choć mu grożono. Wtedy zrobiono wizję lokalną, którą potem Getz dokładnie opisał. Przywieziono go do pałacu metropolitarnego i w jego obecności szukano skrytki, stukając we wszystkie ściany. W wizji uczestniczyli żandarmi i dwie osoby z obsługi metropolity. Skrytka została wreszcie odnaleziona. Z boku mogło wyglądać to tak, jakby Getz tę skrytkę pokazał, ale on tego nie zrobił. Był już żandarmerii niepotrzebny, więc kazano mu odejść. Został wypuszczony na wolność. Kiedy wychodził jeden człowiek z obsługi wepchał mu do kieszeni 10 rubli. To była podstawa do tego, by posądzić go o zdradę, za którą dostał pieniądze. Następnego dnia cały Lwów huczał, że Getz zdradził metropolitę. Sam metropolita Szeptycki też stracił do niego zaufanie, choć go znał. Tak samo Iwan Lewynski. Wszyscy, którzy znali Getza brali go za zdrajcę. Co wtedy zrobił? Poszedł do wojska, bo chciał uciec ze Lwowa. I tak trafił do Strzelców Siczowych. W sumie kultura ukraińska na tym zyskała, bo na wojnie Getz wykonał artystyczne albumy, w których ukazał wojnę, tak jak ją widział oczami młodego chłopaka. To są niesamowite rzeczy. Ciekawa jest też historia tych książek, o których wszyscy myśleli, że przepadły.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sanok.naszemiasto.pl Nasze Miasto