Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Matka z Ukrainy dziękuje za pomoc. Dzięki ludziom dobrej woli ma już dach nad głową

Dorota Mękarska
Lesia Melnyk i jej krewni mają już dach nad głową. Dziewczynki na razie będą uczyć się w domu. Ich babcia jest nauczycielką i to ona weźmie na siebie ciężar edukacji wnuczek.
Lesia Melnyk i jej krewni mają już dach nad głową. Dziewczynki na razie będą uczyć się w domu. Ich babcia jest nauczycielką i to ona weźmie na siebie ciężar edukacji wnuczek.
30-letnia Ukrainka z Sambora ma w Krościenku bar, który prowadziła przez wiele lat. Z Polską chciała związać swoje losy, ale pandemia i wojna pomieszały jej szyki. Została z niczym, bo straciła dorobek całego życia.

Lesia Melnyk po ojcu ma polskie pochodzenia. Przez 10 lat mieszkała w naszym kraju, pracowała i płaciła podatki. Ma Kartę Polaka oraz Kartę Stałego Pobytu. Do 2019 roku prowadziła na przejściu granicznym w Krościenku bar-jadłodajnię i parking. Interes szedł całkiem dobrze, ale przyszła pandemia. Biznes trzeba było zwinąć. Kobieta wróciła na Ukrainę. Podjęła pracę w hotelu w pobliżu Krymu. Oszczędzała pieniądze, licząc na to, że wreszcie będzie mogła zainwestować we własne mieszkanie, które zamierzała kupić w Ustrzykach Dolnych.

Uciekła do Polski tak jak stała

– Mam 30 lat, ale od dawna ciężko pracuję. Pracowałam w Niemczech, w Polsce, potem w pobliżu Krymu. Wszystkie oszczędności wpłacałam do ukraińskiego banku. Jak wybuchła wojna uciekłyśmy z córkami i 74-matką tak jak stałyśmy. Wzięłam tylko trochę ubrań dla dzieci, dokumenty i pojechałyśmy do Odessy, stamtąd pociągiem do Tarnopola, następnie autobusem do Chyrowa, a potem pieszo do Krościenka. Jestem bez grosza przy duszy, bo pieniędzy nie było jak wybrać. Miasto i bank zostały zbombardowane. Zostałam z niczym – opowiada o swoich losach Lesia Melnyk.

Po przekroczeniu granicy kobietom udzielono pomocy i dzięki gminie Ustrzyki Dolne zakwaterowano w jednym z domków w Bieszczadach. Miały tam mieszkać 2 miesiące, okazało się, że ten czas skrócił się do 2 tygodni, a obecnie kobiety otrzymały 2 dni na wyprowadzkę, bo domek mają wynająć turyści.

Mam nadzieję, że pan burmistrz się nad nami ulituje

– Nawet mamie o tym nie powiedziałam, żeby jej nie smucić. Mam dwie 10-letnie córki bliźniaczki, które już w Ustrzykach poszły do szkoły, i matkę. Muszę całą naszą czwórkę utrzymać. Nie mamy naprawdę gdzie pójść – żali się kobieta.

Zwróciła się do opieki społecznej, do Caritasu, do PCK.

– Wszystkie moje prośby pozostały bez echa – mówi.

Na koniec poszła do burmistrza miasta i gminy Ustrzyki Dolne. W sekretariacie wyznaczono jej termin wizyty, bo burmistrz Bartosz Romowicz od czasu wybuchu wojny na Ukrainie ma mocno czas ograniczony.

– Mam nadzieje, że pan burmistrz się nad nami ulituje, ale do tego czasu pozostajemy bez środków do życia i bez dachu nad głową – rozpacza młoda mama.

Kobieta chce znowu prowadzić swój bar

Lesia Melnyk liczy na to, że niebawem zacznie pracować i nie będzie musiała wyciągać rękę po pomoc.

– Bar nadal stoi a właściciel gruntu wydzierżawił nam bezpłatnie teren na 10 lat. Podłączył prąd i wodę. Jak tylko uspokoi się sytuacja odwieszę działalność, znowu będę pracować i płacić podatki, tak jak wcześniej – kobieta wybiega myślami w przyszłość. – Teraz jednak proszę o pomoc, bo moja sytuacja jest tragiczna.

– Na razie nie ma perspektyw na powrót do pracy w Krościenku – uważa burmistrz Ustrzyk Dolnych.

Burmistrz postara się pomóc, ale nie będzie łatwo

Bartosz Romowicz nie ukrywa, że sprawa jest trudna.

– Pani Lesia Melnyk nie jest obywatelką RP, nawet gdybyśmy mieli mieszkanie komunalne, a nie mamy, to nie moglibyśmy jej go przydzielić – mówi tak jak się sprawy mają. – Możemy jej poszukać mieszkania tymczasowego, ale poza gminą Ustrzyki Dolne. W tym jestem jej w stanie pomóc, bo mam kontakt z innymi samorządowcami, którzy mogą przyjąć tymczasowo uchodźców. Problem jest w tym, że pani Melnyk chce zostać na terenie naszej gminy. Ma pojawić się w urzędzie, pomyślimy jak ją wesprzeć, coś wspólnie uzgodnimy, ale sprawa naprawdę nie jest łatwa.
Jak znajdzie prace będzie jeszcze lepiej

Okazało się jednak, że bardzo szybko udało się rozwiązać problemy kobiety i jej rodziny. Pani Lesia nie wie dokładnie, kto spowodował, że ma już nowe lokum, ale dziękuje wszystkim, którzy przyczynili się do wsparcia. Okazało się, że została zakwaterowana na trenie gminy Lutowiska, w hotelu dla turystów, w bardzo dobrych warunkach, bo hotel jest świeżo po remoncie.

– Jesteśmy pierwszymi osobami, które zamieszkały w tym hotelu – mówi. – Podpisałam już umowę na dwa miesiące. Teraz mam czas i spokojną głowę, by zająć się sprawami urzędowymi.

W pierwszej kolejności musi wystąpić o nadanie numerów PESEL, a potem zacząć szukać pracy. Do swojego baru w Krościenku nie ma na razie szans wrócić.

– Jak bym znalazła pracę, to bym stanęła na nogi – wzdycha pani Lesia. – Już jest dobrze, a jak znajdę pracę to będzie jeszcze lepiej.

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sanok.naszemiasto.pl Nasze Miasto