– Problem z dzikimi zwierzętami mamy od dawna – mówi Tomasz Stareńki, sołtys wsi Werlas. – Najpierw chodził tu niedźwiedź i robił nam w śmieciach segregację, a potem pojawiły się wilki. Był taki okres, że zeżarły we wsi wszystkie pasy, ale ludzie pogodzili się z tym, bo mieszkają blisko lasu. Każdy machnął ręką. W tym roku zagryzły już chyba z cztery psy. Za jednym sąsiad pobiegł aż do lasu, by go ratować. Wilk go puścił, ale był już tak poharatany że zdechł.
Mieszkańcy nie podnosili alarmu, aż do 10 sierpnia, kiedy doszło, ich zdaniem, do sytuacji wyjątkowej. Na jednej z prywatnych posesji na tzw. Cyplu, przy ognisku siedzieli goście. Towarzyszył im pies. W pewnym momencie, gdy oddalił się trochę od ogniska został zaatakowany przez wilka. Jego przeraźliwy skowyt słychać było na całym terenie. Dzieci wpadły w płacz, a dorośli w panikę w obawie o bezpieczeństwo. Niektórzy turyści, którzy nocowali w namiotach obawiali się spędzić w nich noc.
– Jest to teren mocno zabudowany, domek stoi przy domku. Na Cyplu jest pizzeria, mnóstwo ludzi tam przychodzi, wędkarze siedzą nad jeziorem, ciągle ktoś się kręci, a okazuje się, że wilk już się tak rozbestwił, że nawet mu ludzie nie przeszkadzają – podkreśla sołtys.
– Na Cyplu mamy około 500 obiektów, przeważnie należących do turystów – informuje Adam Piątkowski, wójt gminy Solina. –To jest naprawdę duże skupisko ludzi, a mimo to wilk nie obawiał się tam wtargnąć. Niektóre osobniki zachowują się bardzo ryzykownie, jak kamikadze.
Pełny tekst w weekendowym wydaniu Nowin
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?