Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podejrzany o zabójstwo Marka Pomykały, mimo zażalenia obrońcy, pozostanie w areszcie

PAP
Sąd Okręgowy w Krakowie utrzymał w mocy postanowienie sądu rejonowego o tymczasowym aresztowaniu Tadeusza P., który w listopadzie usłyszał zarzuty podwójnego zabójstwa, w tym dziennikarza Marka Pomykały, usiłowania zabójstwa i posiadania narkotyków.

W czwartek Sąd Okręgowy w Krakowie ogłosił decyzję o utrzymaniu w mocy postanowienia o tymczasowym aresztowaniu Tadeusza P. Na decyzję Sądu Rejonowego obrońca podejrzanego złożył zażalenie zaraz po jego aresztowaniu, 24 listopada br.

Były milicjant, potem policjant Tadeusz P. usłyszał zarzuty m.in. zabójstwa w 1997 roku dziennikarza Marka Pomykały i zabójstwa milicjanta w 1985 roku. Tadeusz P. miał w 1985 r., będąc w stanie nietrzeźwości, śmiertelnie potrącić samochodem pieszego. Milicjanta, który wiedział o sprawie, miał zamordować kilka tygodni później. Zaś motywem morderstwa dziennikarza w 1997 r. miało być zbieranie materiału na temat zdarzeń z 1985 roku. Tadeusz P. usłyszał też zarzuty próby otrucia żony w latach 2015-2016 i posiadania w 2022 r. narkotyków. Do niczego się nie przyznał.

63-letni obecnie Tadeusz P. został zatrzymany przez policjantów 22 listopada br. rano w Zabrzu. Postępowanie decyzją prokuratora generalnego w 2020 r. wszczęła Prokuratura Okręgowa w Krakowie. Sprawą zajęli się także policjanci z Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego oraz "Archiwum X". Wcześniej sprawę wyjaśniali śledczy z Podkarpacia, ale wówczas brakowało dowodów, by przedstawić zarzuty Tadeuszowi P.

Szef Prokuratury Okręgowej w Krakowie Rafał Babiński podkreślił podczas konferencji prasowej zwołanej po przedstawieniu podejrzanemu zarzutów, że śledczy w ostatnich dwóch latach wykonali gigantyczną, mrówczą pracę – były to ponowne przesłuchania, ekspertyzy w miejscach typowanych jako miejsca zbrodni, a nawet ekshumacja jednego z ciał. Podejrzanemu grodzi 25 pozbawienia wolności albo dożywocie.

CZYTAJ TEŻ: Były policjant z Sanoka aresztowany w związku ze śmiercią sanockiego dziennikarza Marka Pomykały!

21 listopada 1985 r. w Bieszczadach w Łączkach pod Leskiem samochód potrącił 37-letniego pieszego, który zginął na miejscu. Za kierownicą miał siedział milicjant Tadeusz P. – ówczesny zastępca komendanta Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Lesku. Kierowca, aby uniknąć odpowiedzialności poprosił swojego ojca, by wziął na siebie winę za tragedię. Prawdziwy przebieg znał inny milicjant Krzysztof Pyka (z pionu kryminalnego), który przypadkiem pojawił się na miejscu wypadku. Funkcjonariusz zamierzał ujawnić prawdę. Jednak Tadeusz P. w nocy z 12 na 13 grudnia 1985 r. w Polańczyku z premedytacją zrzucił kolegę z pomostu do Zalewu Solińskiego. Krzysztof Pyka nie umiał pływać, utonął. 3 lutego 1986 r. ciało milicjanta wyłowiono z Jeziora Solińskiego. Wówczas śledczy nie rozwiązali tej zbrodni.

Po latach zaczął się nią interesować młody dziennikarz Marek Pomykała, który wpadł na trop zbrodni dokonanej przez Tadeusza P. Redaktor nieoczekiwanie zaginął pod koniec kwietnia 1997 r. Śledczy ustalili później, że jako ostatni kontakt z dziennikarzem mieli ówczesny komendant wojewódzki policji w Krośnie i jego zastępca – rozmawiali oni z Markiem Pomykałą przez telefon 29 kwietnia przed północą. Tej samej nocy, z 29 na 30 kwietnia 1997 r., Tadeusz P. prawdopodobnie zwabił 29-latka do swojej daczy w Bieszczadach i tam udusił. 2 maja 1997 r. przy tamie nad Jeziorem Solińskim znaleziono fiata 126p należącego do Marka Pomykały. Przez lata ta sprawa także nie została wyjaśniona.

Źródło:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Podejrzany o zabójstwo Marka Pomykały, mimo zażalenia obrońcy, pozostanie w areszcie - Nowiny

Wróć na sanok.naszemiasto.pl Nasze Miasto