Opinia publiczna dowiedziała się o tej bulwersującej sprawie z konferencji prasowej, którą zwołał Roman Bzdyk, wójt gminy Komańcza w dniu 10 listopada 2021 roku.
Podczas konferencji samorządowiec opowiedział o wydarzeniach, do których miało dojść osiem dni wcześniej przed budynkiem urzędu gminy. 2 listopada, z samego rana, jeden z przedsiębiorców prowadzących na terenie gminy działalność gospodarczą zaczepił wójta, by odbyć z nim rozmowę. Miał zażądać od wójta, by wywarł presję na radę gminy w kwestii miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Przedsiębiorcy chodziło o to, by radni podjęli korzystną dla niego uchwałę.
Na tym się jednak nie skończyło. Zagroził on wójtowi konsekwencjami, jeśli przez miesiąc uchwała nie zostanie podjęta. Groźby zabrzmiały bardzo poważnie, bo padło w nich nawet słowo „śmierć”.
Przebieg tej rozmowy wójt Bzdyk dokładnie zrelacjonował podczas konferencji prasowej.
– Ten człowiek bez ogródek oświadczył mi, że żąda ode mnie, abym wpłynął na czynności urzędowe Rady Gminy Komańcza, w celu podjęcia uchwały, której od dłuższego czasu się domaga. Wyznaczył mi termin upływający z końcem bieżącego miesiąca. Jednocześnie zagroził mi popełnieniem przestępstwa, którego następstwem byłaby śmierć mojej osoby lub moje trwałe kalectwo – tak przedstawił to Roman Bzyk.
Groźby miały jednak dotyczyć nie tylko jego. Miały paść również pod adresem rodziców wójta, a w szczególności jego matki.
– Posłużył się nawet sformułowaniem, że sam mi wręczy wózek inwalidzki, którego będzie potrzebować moja matka – ujawnił wójt.
Roman Bzdyk zgłosił podejrzenie popełnienia przestępstwa organom ścigania. Sprawę prowadziła policja pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Sanoku.
Było to śledztwo w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie. Wszczęto je z art. 190 par. 1 kk, 191 kk oraz 18 par. 2 w związku z 231 par. 1 kk. Pierwszy dotyczy kierowania gróźb karalnych, drugi zmuszania do określonego zachowania, a kolejne odnoszą się do podżegania funkcjonariusza publicznego do dokonania czynu zabronionego i działania na szkodę interesu publicznego poprzez przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków.
Prokuratura dysponowała nagraniem z monitoringu, na którym zarejestrowano to wydarzenie oraz zeznaniami pracowników Urzędu Gminy w Komańczy. Nieoficjalnie wiadomo, że padła propozycja poddania się badaniu za pomocą wariografu, na którą zgodziła się tylko jedna strona.
Prokuratura wydała postanowienie o przedstawieniu zarzutów
Już w zeszłym roku prokuratura dysponowała materiałem dowodowym, który upoważniał ją do przedstawienia podejrzewanemu przedsiębiorcy zarzutów. W ocenie Izabeli Jurkowskiej-Hanus, prokuratora rejonowego w Sanoku, zachodzą przesłanki, by uznać, że przedsiębiorca dopuścił się przestępczego czynu. Dlatego już 15 września ur. wydano postanowienie o przedstawieniu zarzutów.
Do dzisiaj ich jednak nie ogłoszono podejrzanemu.
– Postępowanie zostało zawieszone. Stało się to ze względów proceduralnych – tłumaczy prokurator rejonowa. – Niemożliwe jest przeprowadzenie czynności procesowych ze względu na stan zdrowia podejrzanego.
Pani prokurator nie ujawnia, co dolega przedsiębiorcy. Prokuratura wystąpiła natomiast o wydanie opinii przez biegłego, który ma stwierdzić, kiedy będzie to możliwe.
Tym samym przedsiębiorca, który miał grozić wójtowi gminy Komańcza, ma wciąż status podejrzanego, a nie oskarżonego. W wydanym pisemnie postanowieniu o przedstawieniu zarzutów prokuratura oskarża go o grożenie osobie pokrzywdzonej i osobom jej najbliższym zmuszając ją, w postaci podżegania, do popełnienia przestępstwa urzędniczego polegającego na przekroczeniu uprawnień.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?