- Długo wyczekiwany start do którego przygotowywaliśmy się pół roku z nami. Trasa zawodów przerosła nasze najśmielsze oczekiwania. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko, ale nie spodziewaliśmy się, że aż tak. Dodatkowym utrudnieniem był fakt, że w dniu startu ze względu na brak śniegu w dolinach zmienił się profil i długość trasy. Ostatecznie było to 68 km i 4678 metrów przewyższenia. Trafiliśmy na bardzo skrajne warunki temperaturowe. W nocy temperatura spadła do -15 stopni. Były problemy z zagrzaniem rąk i sprawnym przekładaniem liny – relacjonują ratownicy.
Zgoła odmienne warunki panowały w kolejnych godzinach zmagań na wymagającej trasie.
- Gdy w końcu wyszło słońce, na lodowcu szybko zrobiło się jak w „piekarniku”. Słońce smażyło niemiłosiernie zabierając siły i przegrzewając organizm. Do tego dochodziły prawie pionowe podejścia i ekstremalne zjazdy w różnych warunkach śniegowych. Niewątpliwie to, co się wydarzyło jest spełnieniem naszych marzeń. Dziękujemy wszystkim za zaufanie, jakim nas obdarzono i wsparcie naszego pomysłu – dodają ratownicy.
„Patrol Lodowcowy” ma militarne korzenie. Podczas II wojny światowej armia szwajcarska zorganizowała wyścig, aby sprawdzić umiejętności swoich żołnierzy. Pierwsza edycja patrolu wojskowego, miała miejsce w kwietniu 1943 roku.
Nasz zespół składał się z sześciu osób. Czterech zawodników: Jana Kozy, Tomasza Ostrowskiego, Krzysztofa Klepka, Pawła Surmacza (jedna z osób jako obowiązkowa rezerwa) oraz Huberta Skuzy i Tomasza Jędrusiaka jako suport.
Źródło: Grupa Bieszczadzka GOPR.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?