Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rudolf Probst - agent Armii Krajowej w sanockim Gestapo

Szymon Jakubowski
Rudolf Probst w czasie prac nad filmem Byłem w Gestapo
Rudolf Probst w czasie prac nad filmem Byłem w Gestapo Archiwum autora
Dokumentował niemieckie zbrodnie, sporządzał listy konfidentów, ostrzegał przed akcjami wymierzonymi w ruch oporu.

Rudolf Probst urodził się 23 marca 1923 roku w Jaśliskach (chociaż jako miejsce urodzenia podawany jest również Zarszyn - najprawdopodobniej jednak było to tylko miejsce jego zamieszkania w okresie przedwojennym) w rodzinie o niemieckich korzeniach. Był uczniem Gimnazjum Męskiego imienia Królowej Zofii w Sanoku. Gdy wybuchła wojna, zatrudnił się w tartaku, gdzie jego ojciec był kierownikiem zmiany. Mimo niemieckiego pochodzenia, wychowany był w polskiej, patriotycznej tradycji.

Żołnierz podziemia

W 1940 roku Rudolf Probst został zaprzysiężonym członkiem Związku Walki Zbrojnej, później przemianowanego na Armię Krajową. Przyjął pseudonim „Świt”. W domu Probsta konspiracyjnie słuchano audycji radiowych z Londynu, zasłyszane informacje przekazywano dalej. Młody chłopak uczestniczył m.in. w zbiórkach pieniędzy na rzecz podziemia, w kolportażu prasy (jak później wspominał, zdarzało mu się aż z Rzeszowa wozić „bibułę” różnych ugrupowań, nawet PPR). Był odpowiedzialny za transport broni, czasem za jej zakup od Niemców.

W 1942 roku sanockim podziemiem wstrząsnęła fala aresztowań, która mocno przetrzebiła szeregi miejscowych AK-owców. W organizacji zwrócono wówczas uwagę na konieczność posiadania w strukturach wroga „wtyczki”, umożliwiającej wgląd w plany hitlerowców. Szukając odpowiedniego kandydata, pomyślano w lokalnym dowództwie AK o Rudolfie Probście. Pasował idealnie. Doskonale znał język niemiecki, miał niemieckie nazwisko i pochodzenie, a dodatkowo, by uniknąć wywózki, jego ojciec podpisał volkslistę. Szef zarszyńskiej placówki AK, ppor. Mieczysław Granatowski ps. „Grot”, miał już pewne doświadczenie w „prowadzeniu” agentów umieszczonych po drugiej stronie - z AK współpracowali funkcjonariusze granatowej policji z Zarszyna. On też przedstawił kandydaturę Probsta kpt. Adamowi Winogradzkiemu ps. „Korwin”, odbudowującemu struktury sanockiej AK po aresztowaniach.

Rudolf Probst w okresie okupacji
Rudolf Probst w okresie okupacji Archiwum autora

W szeregach wroga

Probst nie miał większych problemów z dostaniem się do pracy w Gestapo, zapewne jego rodzina uznana została przez okupacyjne władze za lojalną. Potrzebowano tu ludzi znających miejscowe realia i język. Jesienią 1943 roku został przyjęty do pracy w charakterze tłumacza. Włożył służbowy mundur Unterscharführera (plutonowego) i rozpoczął pracę w ponurym gmachu przy ul. Bergstrasse 5 (obecnie ul. Króla Kazimierza Wielkiego 8).

Jego agenturalna praca w „jaskini lwa” była bezcenna. Asystował przy czytaniu korespondencji (zarówno donosów, jak i oficjalnych pism), przy przesłuchaniach, odbierał telefony i dalekopisy. Było to tym istotniejsze, że sanocka placówka Gestapo, funkcjonująca w terenie przygranicznym, a później przyfrontowym, miała bezpośrednie połączenie telefoniczne i telegraficzne z Berlinem. Dawało to możliwość wglądu w szczególnie interesujące informacje i dane. Probst pełnił także funkcję gońca w kontaktach z innymi urzędami, poznał siatkę konfidentów. W lecie 1944 roku, w obliczu spodziewanej ofensywy sowieckiej, konwojował do Tarnowa archiwum sanockiego Gestapo.

Budynek Gestapo w Sanoku. Widok we wczesnych latach powojennych
Budynek Gestapo w Sanoku. Widok we wczesnych latach powojennych Archiwum autora

Aby uniknąć wpadki, konieczne było zachowanie bezwzględnej konspiracji. Probst złożył specjalną przysięgę obowiązującą żołnierzy AK wyznaczonych do akcji specjalnych. Jego prawdziwą rolę znała garstka konspiratorów, informacje - dostarczane ustalonym kodem - mógł przekazywać tylko „Korwinowi”. W kontaktach ze zwierzchnikami używał pseudonimu „Weksler”.

Praca Probsta pozwoliła na ostrzeżenie wielu osób znajdujących się w kręgu zainteresowania Gestapo. Brał udział w tworzeniu list zbrodniarzy niemieckich, rozpracowywał funkcjonariuszy aparatu okupacyjnego, jego informacje służyły do przygotowywania wyroków śmierci na najbardziej znienawidzonych funkcjonariuszy i konfidentów. Być może jego zadaniem było też osłanianie innych osób współpracujących z podziemiem, np. powiatowego radcy szkolnego - Kreisschulrata Williego Hubera, który wykorzystywał posiadane informacje do ostrzegania zaangażowanej w konspirację młodzieży.

Dzięki Probstowi wywiad Armii Krajowej poznał tajniki funkcjonowania lokalnej struktury Gestapo. Rozpracowywani byli najbardziej niebezpieczni funkcjonariusze niemieckiego aparatu terroru, m.in. osławiony Leo Humeniuk, mający niestety doskonałe rozeznanie w terenie i dysponujący liczną siatką konfidentów.

W 1967 roku, zeznając przez Główną Komisją Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, Rudolf Probst powiedział m.in.: - W budynku gestapo nie było osobnego więzienia. Urządzonych tu było kilkanaście tzw. izolatek. Były to niewielkie pomieszczenia, jak gdyby małe szafy, znajdujące się w murze z zewnętrznym zamknięciem. W izolatce takiej osoba tam przetrzymywana mogła tylko stać lub z trudnością usiąść na wąskiej ławeczce, nie było możliwości położenia się. (…) Przesłuchania odbywały się w pomieszczeniach biurowych, które były izolowane w ten sposób, że drzwi takich pomieszczeń były wyścielane materacem.

Ucieczka

W czerwcu 1944 roku Probstowi zaczęła grozić dekonspiracja. Według niektórych źródeł, agenta udało się ocalić w porę dzięki sierż. Władysławowi Skałkowskiemu ps. „Dąb”, który był komendantem sanockiego komisariatu granatowej policji, a jednocześnie szefem AK-owskiego wywiadu i kontrwywiadu. Miał się zorientować o grożącej zdradzie dzięki swym „wtyczkom” w więzieniu. Sam Probst z kolei w jednym z wywiadów mówił, że przypadkiem odebrał telefon od jakiegoś Niemca, który twierdził, że w Gestapo pracuje agent podziemia i żądał rozmowy z szefem placówki.

Probst miał wtedy zbyć rozmówcę, obiecując niezwłoczny kontakt z kompetentną osobą, sam natomiast zabrał broń, listę konfidentów i pod pretekstem wyjścia po papierosy opuścił siedzibę Gestapo. Czym prędzej udał się w kierunku torów kolejowych, gdzie wskoczył do pociągu jadącego w kierunku Krosna. Ukrywał się przez pewien czas w browarze w Zarszynie, po czym - jako „spalony” na tym terenie - został przeniesiony w okolice Rymanowa. Brał udział w akcji „Burza”.

Gestapo, domyśliwszy się roli, jaką pełnił Probst, wydało za nim list gończy. Za głowę „zdrajcy” oferowano wysoką nagrodę. Na szczęście zabiegi Niemców były bezskuteczne. Uciekając przeżył chwile grozy, gdy w czasie wyzwalania Sanoka natknął się na wycofujących się gestapowców. Do spodziewanego starcia, mimo że Niemcy go rozpoznali, nie doszło. Zapewne ważniejsze było dla nich wtedy ratowanie własnej skóry, niż pościg za agentem.

Po wojnie

Po wejściu Rosjan do Sanoka Probst przez krótki czas był tłumaczem między nimi a miejscową ludnością. Na początku stosunki z „wyzwolicielami” układały się poprawnie, część

dawnych konspiratorów wstąpiła nawet w szeregi armii gen. Zygmunta Berlinga. Jednak gdy zaczęły nasilać się represje wobec żołnierzy AK, Probst zdecydował się na wyjazd z Sanoka.

Zdawał sobie sprawę, że jego działalność w okresie okupacji może być wykorzystana przeciw niemu i kolegom. Widywano go przecież w mieście w gestapowskim mundurze, a o prawdziwej misji wiedziało niewielu. Sama przynależność do Armii Krajowej mogła przysporzyć problemów, a co dopiero praca w Gestapo. Probst postanowił więc się zabezpieczyć. Sam wniósł przeciwko sobie donos do sądu w Jaśle, gdzie poinformował o swojej pracy w Gestapo na polecenie AK. Po roku otrzymał z sądu w Rzeszowie zaświadczenie oczyszczające go i stwierdzające, że nie pracował dla Niemców. Zdecydował się na wyjazd do Siedlec, gdzie trafili jego rodzice. Później podjął studia na Wydziale Biologii UMCS w Lublinie.

Nawet jednak unikanie styczności z dawną i nową konspiracją nie uchroniło go przed inwigilacją UB. Był raz zatrzymany i bezskutecznie nakłaniany do składania zeznań na temat byłych kolegów. Prawdopodobnie formą represji za okupacyjną działalność było skierowanie go na kilkumiesięczne przeszkolenie do karnej kompanii w Hrubieszowie, gdzie znaleźli się inni byli AK-owcy.

W 1949 roku zaczął pracę jako nauczyciel biologii w Tarnogórze, później w Grabowcu, wreszcie w Radzyniu Podlaskim, gdzie dyrektorował miejscowemu liceum. Udzielał się w Polskim Towarzystwie Turystyczno-Krajoznawczym. Przez cały czas miał jednak pewne problemy, zwłaszcza z partyjnymi „kolegami” i zwierzchnikami. Jego inwigilacja zakończyła się prawdopodobnie na początku lat 80. po „karnawale Solidarności”, gdy przeszedł na zasłużoną emeryturę.

Musiały upłynąć lata, by jego wojenne zasługi zostały w pełni docenione. W 1971 roku otrzymał pierwszy Krzyż Partyzancki, co nie przeszkodziło szefowi lokalnemu Związku Bojowników o Wolność i Demokrację wtrącić, że jego zdaniem na to odznaczenie nie zasłużył, gdyż „AK wysługiwała się Niemcom”. Więcej odznaczeń otrzymał w latach 80. i 90. ub. wieku: Złoty Krzyż Zasługi, Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, Odznakę Weterana Walk o Niepodległość, Odznakę Pamiątkową „Akcji Burza” i Krzyż Armii Krajowej. Był bohaterem reportażu wyemitowanego na falach I Programu Polskiego Radia oraz fabularyzowanego filmu dokumentalnego „Byłem w Gestapo”, zrealizowanego przez TVP Rzeszów.

Rudolf Probst, bohater Polskiego Państwa Podziemnego, zmarł 13 lutego 2015 roku w Radzyniu Podlaskim.

Rudolf Probst w czasie prac nad filmem Byłem w Gestapo
Rudolf Probst w czasie prac nad filmem Byłem w Gestapo Archiwum autora
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rudolf Probst - agent Armii Krajowej w sanockim Gestapo - Nowiny

Wróć na sanok.naszemiasto.pl Nasze Miasto