Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Turyści wracają w Bieszczady. Nie oznacza to jednak, że przedsiębiorcy mogą liczyć zyski

Sabina Tworek
Sabina Tworek
Krzysztof Kapica
W Bieszczadach ruch turystyczny wraca do łask. Turystów na szlakach jest coraz więcej, nie brakuje też chętnych do zwiedzania ośrodków kulturalnych i wynajmu pokoi.

– O ile w kwietniu, ruch na terenie Bieszczadzkiego Parku Narodowego był niewielki, tak z tygodnia na tydzień obserwujemy większe zainteresowanie wspinaczką górską – mówi Ryszard Prędki, dyrektor BdPN. – Na parkingach zajętych jest około 80 proc. miejsc.

W Bieszczady turyści przyjeżdżają głównie w weekendy, tylko pojedyncze osoby decydują się na wyjście w góry w ciągu tygodnia. Największe oblężenie widoczne jest w hotelach i pensjonatach, mniejsze w obiektach agroturystycznych.

– Od 4 maja nasz hotel ponownie funkcjonuje, przy czym, wyłączone z użytkowania są basen, sauna oraz gabinet masażu – mówi Justyna Duduś, recepcjonistka w Villa Colins w Olchowcu. – Goście spożywają posiłki w restauracji, ale oczywiście, stoły ustawione są w bezpiecznej odległości.

Przełom w interesie nastąpił 11 maja.

– W jeden dzień zrobiłam 19 rezerwacji, a dziennie odbieram nawet 30 telefonów z zapytaniem o ofertę naszego obiektu – mówi pani Justyna. – Do końca sierpnia mamy już w hotelu praktycznie pełny stan, zostały wolne tylko nieliczne terminy.

Ceny za nocleg w Villi Colins zostały nieznacznie zmniejszone ze względu na uboższą ofertę obiektu. Dla gości brak basenu czy sauny nie stanowi jednak żadnego problemu, bo dla przyjezdnych najważniejsze jest zwiedzanie okolicy.

Zainteresowanie noclegiem w Bieszczadach potwierdza również Daniel Wojtas, właściciel hotelu Skalny Spa w Polańczyku. Oblężenie pokoi wynosi u niego 25 proc., ale wszystko wskazuje na to, że ruch wkrótce będzie większy.

– W miniony weekend mieliśmy około 50 gości i podobnej liczby spodziewamy się w kolejnym tygodniu – mówi pan Daniel. – Na pewno nie jest to dla nas łatwa sytuacja, bo turystyka ma charakter weekendowy, a to jest niewystarczające, aby hotel dobrze funkcjonował. Cieszymy się jednak, że ludzie nie odwołują rezerwacji wakacyjnych, a co więcej, spływają do nas kolejne zapytania o ofertę.

Dużym zaskoczeniem dla pana Daniela jest propozycja nawiązania współpracy z największym w Polsce biurem podróży.

Co dalej z agroturystyką?

O ile turyści chętnie zamawiają noclegi w bieszczadzkich hotelach, tak większość gospodarstw agroturystycznych na razie świeci pustkami.

Magdalena Boroń, właścicielka obiektu „Ropuszy Dwór” w Żardence, koło Baligrodu przyznaje, że złagodzenie obostrzeń w turystyce, póki co, nie wpłynęło na poprawę jej sytuacji.

– Obserwujemy jedynie ruch na naszej stronie internetowej i w mediach społecznościowych, jednak nie przekłada się to na dokonywane rezerwacje – mówi. – Myślę, że brak turystów wynika przede wszystkim z obawy przed zakażeniem koronawirusem. Ludzie nagminnie tracą również pracę i nie mają pieniędzy, żeby podróżować.

Sytuacja nie wygląda lepiej w zagrodzie Berezanka w Berezce. Właścicielka, Anna Kozak zaznacza, że noclegi u niej wynajmują tylko pojedyncze osoby.

Bony 1000 plus

Szansą dla turystyki mogą okazać się bony 1000 plus, nad którymi trwają jeszcze prace w rządzie. Ich wprowadzenie miałoby zachęcić do wypoczynku w kraju.

– Bony 1000 plus uważam za bardzo dobry pomysł, który mam nadzieję, spowoduje, że zaczniemy wyjeżdżać i wydawać pieniądze w Polsce, a nie za granicą – mówi Daniel Wojtas. – Wydaje mi się, że musi minąć jeszcze trochę czasu zanim ludzie ponownie odważą się podróżować.


ZOBACZ TEŻ: Tłumy na Połoninie Wetlińskiej - ostatni weekend z Chatką Puchatka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo
Wróć na sanok.naszemiasto.pl Nasze Miasto