W Polańczyku nie może być „rykowiska” jak w Solinie. Gestorzy podejmują walkę z hałasem

Dorota Mękarska
Dorota Mękarska
Goście szukają w Polańczyku ciszy, spokoju i warunków do podreperowania zdrowia
Goście szukają w Polańczyku ciszy, spokoju i warunków do podreperowania zdrowia fot. Dorota Mękarska
Nad Jeziorem Solińskim, jak nie urok, to przemarsz wojska. Nie tak dawno rozprawiono się z motorówkami i skuterami wodnymi, a pojawił się nowy problem. Gestorzy bazy noclegowej w Polańczyku skarżą się na duży hałas.

Problem z ciszą nocną zgłosił nam Wiesław Matuszewski, właściciel Pol campingowego „Cypel” w Polańczyku.

– Ludzie zmieniają silniki na elektryczne, bo na jeziorze musi być cisza, a na jego obrzeżach dopuszcza się głośną muzykę. Z kilku ośrodków idzie taki hałas, że wieczorami jest tragedia. Muzyka wali na cztery strony świata. To już naprawdę jest nie do wytrzymania, szczególnie w weekendy. Nawet ptaki od nas już uciekły – narzeka nasz rozmówca.

Właściciel bezradnie rozkłada ręce

Na hałas zaczynają skarżyć się goście.

– Jedna kobieta z Warszawy zrobiła straszny raban. Powiedziała, że tego nie popuści, bo nie po to przyjechała w Bieszczady, by tak się męczyć. Przyjechała do nas, bo chciała wypocząć, a na miejscu zderzyła się z rzeczywistością – kontynuuje Wiesław Matuszewski.

Na pole campingowe „Cypel”, które jest strefą rodzinną, przyjeżdżają rodziny z małymi dziećmi. Głośna muzyka daje się dzieciom i rodzicom we znaki.

– Co ja mam robić, jak w nocy przychodzi do mnie matka z rocznym, zapłakanym dzieckiem, która mi mówi, że dziecko nie może z powodu tego hałasu zasnąć. Żal mi dziecka i matki – właściciel bezradnie rozkłada ręce.

W Polańczyku ma być cisza i spokój

Według naszego rozmówcy, który jest też radnym powiatowym w Radzie Powiatu Leskiego, ten problem powinien być rozwiązany na szczeblu gminnym.

– Nie mamy nic przeciwko muzyce i zabawie, ale powinna ona odbywać się w zamkniętych pomieszczeniach, w odpowiednich godzinach i przy określonej mocy decybeli. Polańczyk musi pójść w kierunku ciszy i spokoju, bo po to tutaj przyjeżdżają kuracjusze. W uzdrowisku nie może być takiego rykowiska, jakie jest w Solinie – uważa Matuszewski.

Właściciel pola campingowego ma zamiar ten problem poruszyć na posiedzeniu komisji Rady Gminy Solina, bo uważa, że już w tym roku należy podjąć w tej sprawie konkretne działania, by przyszły sezon turystyczny upłynął w ciszy i spokoju.

– Moim zdaniem trzeba zorganizować spotkanie z przedsiębiorcami, którzy organizują takie imprezy i przyjąć jakieś rozwiązania – kończy temat Matuszewski.

W tym sezonie było więcej imprez

Daniel Wojtas, dyrektor hotelu „Skalny” i Eko Mariny w Polańczyku postrzega sytuację inaczej, choć przyznaje, że rzeczywiście w tym sezonie było w Polańczyku dużo więcej imprez niż w poprzednich latach. Uważa, że w Polańczyku jest spokojnie.

– Na jeziorze obowiązuje strefa ciszy, jest cisza nocna i oddelegowana na sezon policja. Zdarza się, że przez całe wakacje ktoś raz, czy dwa razy pobije się w nocy, ale to wszystko – mówi. – Przybywa natomiast imprez plenerowych, ale takich, które powinny odbywać się w sezonie. Są to imprezy kulturalne, które kończą się o godz. 23. Tego właśnie ludzie oczekują. W uzdrowisku żadnych nocnych imprez nie ma.

W Polańczyku jedyna dyskoteka jest właśnie w hotelu „Solny” , ale nie odbywa się w plenerze, lecz pomieszczeniu zamkniętym, a muzyka nie jest puszczana na cały regulator.

– Nasz hotel jest rodzinny, gdy tylko trochę głośniej didżej zagra, od razy mamy kolejkę przed recepcją – tłumaczy pan dyrektor.

Polańczyk powinien być jak Sopot

Jego zdaniem Polańczyk i tak rozwija się zbyt wolno.

– To powinien być kurort. Polańczyk nie może być jak Horyniec Zdrój, ale jak Sopot. Ja bym chętnie widział w Polańczyku jeszcze więcej imprez kulturalnych – dodaje.

Zdaniem Daniela Wojtasa negatywny przekaz, że w Polańczyku jest za głośno, że w Jeziorze Solińskim nie ma wody, jest bardzo szkodliwy, bo idzie w świat i odstręcza turystów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Francja podwyższy wiek emerytalny. Protesty na miarę żółtych kamizelek

Materiał oryginalny: W Polańczyku nie może być „rykowiska” jak w Solinie. Gestorzy podejmują walkę z hałasem - Ustrzyki Dolne Nasze Miasto

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

S
Staś Bojko
Cóz to za afera ! Jednemu panu było za głośno to mógł sprawę załatwić gdzie trzeba jest przecież poważnym politykiem loklanym. Jest za to darmowo rozpoczęta kampania wyborcza. Drugi będzie budował Sopot ale chayba taki swojski w gumiakach z których wystaje słoma
Wróć na sanok.naszemiasto.pl Nasze Miasto
Dodaj ogłoszenie